
Przytulia wonna
Przytulia/Marzanka wonna (Galium odoratum) to nasza dzisiejsza bohaterka.
Do niedawna była pod ochroną, jednak od zeszłego roku można ją legalnie pozyskiwać z natury. W wielu krajach jest nawet uprawiana, jej aromat o zapachu waniliowego siana jest wyjątkowo ceniony, szczególnie w przemyśle perfumeryjnym i mydlarskim. Poza tym od wieków jest również używana do aromatyzowania napojów alkoholowych, wódek, sznapsów i win. Swój zapach marzanka zawdzięcza kumarynie, o której mogliście słyszeć przy okazji afery o zakazie cynamonu kasja. Podejrzewa się, że spożywanie dużych ilości kumaryny może być szkodliwe. Ten sam składnik znajdziemy również w trawie 'żubrówce’ (turówka wonna) oraz ostatnio pożądanej przez wszystkich, a bardzo trudno dostępnej przyprawie – fasoli tonce. Przytulia wonna jest również cenionym surowcem zielarskim. Nie poleca się jej spożycia kobietom w ciąży i karmiącym, gdyż nie wykonano badań w tym zakresie.
Jest kilka sposobów na przechwycenie tego aromatu, bez potrzeby jedzenia całej rośliny (wg mnie nie jest zresztą zbyt smaczna ;)). Świeże albo suszone rośliny można zasypać cukrem lub ksylitolem na kilka dni, dzięki czemu otrzymamy wonny cukier przydatny do ciast i deserów. Ja osobiście jestem fanką octu aromatyzowanego przytulią, który ma wiele zastosowań w kuchni, zarówno w przypadku potraw wytrawnych, jak i słodkości.