skip to Main Content
Miód Iglasty

Miód iglasty

Słyszeliście kiedyś o fermentowanym miodzie?
Ja dopiero niedawno. Gdy wróciłam do pracy po 3 miesiącach w szkole, wśród słojów i butli z fermentowanymi cudami odkryłam buteleczkę fermentowanego miodu, w dodatku miodu od naszych własnych pszczół z dachu. Zrobiłam wielkie oczy, no bo jak to, fermentowany miód, i może będzie jeszcze smakował jak kiszony? Nic z tych rzeczy. Fermentowany miód jest tak samo słodki jak miód niefermentowany. I kiedy mówię o miodzie fermentowanym, proszę czasem nie myśleć sobie, że mowa o miodzie pitnym, napoju alkoholowym. Oba miody powstają w podobnym procesie fermentacji, różnicę czyni jednak ilość użytej wody, w miodzie pitnym jest jej dużo więcej, dzieki niej zachodzi fermentacja alkoholowa.
Miód składa się z ok. 82-83 % cukru i 17-18% wody, co czyni go substancją o długim okresie przydatności (cukry posiadają właściwości konserwujące). Dodanie odrobiny wody do naszego nieprzetworzonego miodu i podniesienie jego wilgotności do 19-20% sprawi, że miód zacznie fermentować. Dla większości pszczelarzy jest to zjawisko niepożądane, może wystąpić w miodzie, podczas którego zbioru powietrze miało zbyt wysoką wilgotność. By do tego nie dopuścić, miód poddaje się pasteryzacji i przy okazji zabija wiele innych pożytecznych składników, enzymów etc. Nie od dziś wiadomo, że w procesie fermentacji wartość składników odżywczych fermentowanych produktów wzrasta, niektórzy twierdzą, że o ile surowy miód jest dobrze przyswajalny, to surowy fermentowany miód nasze ciało jeszcze łatwiej przyswaja. Do żadnych konkretniejszych wiadomości się nie dokopałam, pewnie żadnych badań na ten temat nie przeprowadzono. Faktem jest, ze smak fermentowanego miodu jest jakby pełniejszy, bogatszy, nie tylko płasko słodki. Więcej o miodzie przeczytacie tutaj (po angielsku).

Przy okazji zgłębiania tematu połapałam się, że z fermentowanym miodem już się wcześniej spotkałam przy okazji czosnku w miodzie, derenia w miodzie Małgosi, czy mojego własnego bzu lilaka w miodzie 🙂 Choć te powyższe fermenty są bez dodatku wody, to woda zawarta w czosnku czy kwiatach lilaka wystarczy, by rozpocząć proces fermentacji. Miód posiada właściwości higroskopijne, czyli wchłaniające wodę. Czyli po prostu wysysa wodę z materiałów roślinnych w nim zanurzonych.

A co ma miód do sosny spytacie? Niezbyt wiele, no chyba, że postanowicie sfermentować miód z sosnowym igliwiem, tak jak ja 🙂

Miód nabierze cudownego leśnego aromatu, a jeżeli zaczniecie od blendowania miodu z igłami – również pięknego zielonego koloru. Polecam!

Miód iglasty
kilka garści igieł sosny
słoiczek surowego miodu, najlepiej płynnego

Igły porządnie myjemy pod bieżącą wodą (następnie nie osuszamy), drobno siekamy. Zalewamy miodem, dodajemy kilka kropli wody i blendujemy chwilę. Nie chodzi o to, by igły zupełnie rozdrobnić, a jedynie podrażnić je na tyle, by hojnie podzieliły się aromatem i kolorem. Fermentować pod przykryciem kilka tygodni w temperaturze pokojowej.
Jeżeli nie zależy nam na kolorze i rezygnujemy z blendowania, do mieszanki dodajemy odrobinę wody, ok. 2% wagi miodu (przy 250 g miodu będzie to 5 g czy też ml wody, czyli jakieś dwie łyżeczki), Przed spożyciem odcedzić. Dodawać do deserów lub serów, sosów do sałatek albo syropu z octem jabłkowym typu oxymel, doskonałego na przeziębienia.
To zwiększanie wilgotności miodu jest takie na oko, nikt chyba nie posiada przyrządów do mierzenia wody w miodzie 🙂

 

DSC_0281

Ola

Dzikich roślin poszukuje w Danii, podpatruje kopenhaskich kucharzy. Wędzi dymem z pokrzywy, zalewa octem bratki i stokrotki. Marzy się jej spiżarnia z miejscem na wszystkie słoje i butle, które regularnie wypełnia nowymi mieszankami.

Back To Top